piątek, 2 maja 2014

2 ,,Józek''

*Perspektywa Julii*
Na środku sali stał wysoki mężczyzna i przyglądał się to mi to Dorocie z nieukrywanym zainteresowaniem. Jego wzrok spoczął na dłuższą chwilę na mojej osobie, a jego usta rozciągnęły się w delikatnym uśmiechu.
-Wiesz, tak sobie myślę...Julia, tak?-skinęłam potwierdzająco głową i czekałam na jago dalszą wypowiedź.
-Mój brat Niall, znasz go prawda?-i kolejne potwierdzenie.-wydaje mi się, że byłabyś idealną kandydatką na jego dziewczynę.-wyszczerzyłam na niego oczy i otworzyłam wręcz buzię.
-Dzięki, ale chyba podziękuję.-mruknęłam i odwróciłam od niego wzrok.
-Gdyby tutaj był i to usłyszał to pewnie rozpłakał by się na waszych oczach, tak jak w Święta rok temu kiedy schowałem mu do żartów jego przytulankę, jak on się nazywał? A no tak! Misiu Zdzisiu! Cały czas mi o nim głowę zawraca i karze mi go przeprosić bo będzie mu bardzo przykro...-zza drzwi wydobył się
rechot, a ja zdziwiona popatrzyłam na moich przyjaciół. Michał oczywiście cieszył się jak głupi pewnie cały czas odtwarzając zdanie Gorga jak to mówi, że pasowałabym do blondyna. Przewróciłam tylko oczami. Kamil i Monika wzruszyli ramionami, a ich miny były nie mniej zdezorientowane niż moja.
Nagle do sali wpadł cały czerwony na twarzy Niall! Gdybyście widzieli teraz twarz mojego towarzysza.
Jego oczy świeciły się jak pięciozłotówki, usta lekko się rozchyliły z niedowierzania i mało brakowało, a pewnie zacząłby mi się tutaj ślinić. Na szczęście w porę zareagowałam woląc go w tył głowy.
No, ale oczywiście to by był jakiś cud gdyby nikt się na mnie nie spojrzał.Po prostu wszystkie pary oczu wlepiały się w moją osobę wliczając tego nie ogara, który prawie wyrwał drzwi z zawiasów wpadając tutaj jak jakiś idiota.
( Rozmowa po angielsku. Nie chce mi się tego pisać po ang. a później tł. Leniwa ja )
-Niall!-krzyknął mężczyzna-Ile razy mam ci mówić, żebyś nie przeszkadzał mi w zajęciach!-blondyn lekko się speszył, ale po chwili chyba przypomniał sobie po co tutaj przyszedł.
-Ile razy mam ci mówić, żebyś nie opowiadał o panu Misiu Zdzisiu!-nie no normalnie dajcie mi tutaj jeszcze popcorn i jestem w niebie!
-On jest nieśmiały i nie lubi być przedstawiany bez jego zgody.-naburmuszył się blondasek..
-To go wyciągnij z torby i się go spytaj, jestem ciekawy czy ci odpowie.-powiedział zirytowany Gorg (czy ja serio mówię do niego po imieniu?!)
Zaczęłam się histerycznie śmiać. Czytaj: zrobiłam się cała czerwona, zaczęłam się dusić od śmiechu i tarzałam się po ławce. Nie no, zawsze spoko.
Speszony blondasek najwidoczniej przypomniał sobie, że nie są tutaj sami i zrobił się jaszcze bardziej czerwony.
Do klasy wleciał jeszcze jeden oszołom trzymając w ręce zmaltretowanego miśka. Ohoh, czuję, że będzie ciekawie.
-Aaaaaa!!!-wrzasnął Niall(?)-Coś ty zrobił panu Misiowi Zdzisiowi?!-powiedział zdesperowany i wyrwał mu szczątki pluszaka.
Pasiasty tylko spuścił głowę i zaczął coś mamrotać pod nosem.
-Daj spokój. To tylko pluszowy misiek. Zszyje się i będzie dobrze.- wtrąciłam.
-Ok, jak chcecie tutaj zostać to usiądźcie gdzieś w wolnych miejscach, tylko proszę- nie przeszkadzajcie mi już.-oznajmił mężczyzna i podszedł bliżej biurka.
-gdzie jest wolne?-spytali chórem rozglądając się po sali. Oni to ćwiczą?
Nie zdążyłam nawet się obrócić, a leżałam już na podłodze tyłkiem wystawionym do góry. Zmierzyłam Michała morderczym wzrokiem, szybko podnosząc się ziemi i otrzepując brudne kolana. Czy aż tak trudno było by posprzątać raz do czasu?! Poprawiłam jeszcze bluzkę, która w czasie upadku ''trochę'' się podniosła i ostatni raz wrogo spojrzałam na byłego sąsiada z ławki.
-Nie żyjesz Wolniewicz!-wysyczałam przez zęby chwytając swoją torbę i siadając w ławce obok.
-Wszystko dobrze?-usłyszałam głos koło mojego ucha. Gwałtownie odwróciłam głowę i kogo zobaczyłam? Pasiasty szczerzył się do mnie jak głupi do sera. Pokiwałam tylko twierdząco głową. Dlaczego on musi siadać koło mnie? Teraz moja reputacja spadnie już kompletnie do zera. Odsunęłam się od niego jak najdalej tylko potrafiłam i zaczęłam słuchać paplaniny Gorga.
( Znowu po Polsku )
-Więc o co poszło na tym korytarzu?-nie no nie gadaj, że będziesz drążył sytuacje z przed prawie pół godziny.
-Jak to o co chodzi o jej popieprzonego...-ooo tutaj już przegięła. Gwałtownie wstałam z miejsca i wbiłam w nią mój morderczy wzrok.
-Zamknij się! Wypchaj się tą blond przepoconą peruką i nie odzywaj się!-facet spojrzał na mnie ze strachem(?) w oczach. Michał wstrzymał powietrze. Kamil z Moniką tylko głupkowato się uśmiechali, najwidoczniej zadowoleni moją wypowiedzią. Niall i jego towarzysz patrzyli na mnie pytająco nic nie rozumiejąc z wynikłej sytuacji, a reszta klasy? Jak gdyby nigdy nic prowadzili jakże interesujące konwersacje lub przesyłali sobie liściki.
-Spokój! Julia co to ma być? Dominika dokończ proszę.-zwrócił się do niej, a ze mnie aż złość kipiała.
-Nie proszę...-powiedziałam już bardziej opanowana. Gorg spojrzał na mnie zdziwiony, a Michał chyba zaraz się udusi. Jak on potrafi tak długo wstrzymywać powietrze?
-A to niby dlaczego?-bo nie i już, czy ty musisz wszystko wiedzieć! Krzyczał jakiś głos we mnie.
-Bo boi się w końcu przestać kłamać i powiedzieć jak naprawdę zginął Matti.-momentalnie zrobiło mi się strasznie słabo. Przymknęłam mocno oczy, żeby żadna łza nie miała możliwości się wydostać, a dłonie z całych sił zacisnęłam w pięści. Ze złości aż cała się trzęsłam, a o uspokojeniu się nie było mowy.
-Nie żyjesz!-wrzasnęłam i szybkim krokiem podeszłam do jej ławki. Teraz lekcje samoobrony idealnie się przydały. Z całej siły walnęłam blondynę w twarz z zamkniętej pięści. Po czym jak gdyby nigdy nic wyszłam z klasy zabierając po drodze plecak i mnóstwo zszokowanych spojrzeń.
*Perspektywa Louisa*
Dlaczego nie nauczyłem się choć kilku podstawowych wyrazów przed wyjazdem. Teraz jak głupi siedzę i gapię się na tą niezrozumiałą sytuację. Blondynka zamierzała coś powiedzieć, ale brunetka zaczęła na nią krzyczeć po czym to wszystko przerwał brat Nialla. Dziewczyna siedząca obok znów coś powiedziała, tylko tym razem cicho, wręcz ledwo słyszalnie. Teraz głos zabrała znowu ta blondi po czym triumfalnie się uśmiechnęła. W oczach brunetki zawitała wściekłość, ale jednocześnie zrobiła się strasznie blada. Jej ręce zacisnęły się mocno w pięści, a powieki przymykała z całych sił. Podeszła do tej całej Barbie i uderzyła ją w twarz.
Po czym jak gdyby nigdy nic wyszła z sali. Pochyliłem się do w stronę Nialla.
-Co tutaj się stało?-spytałem zdezorientowany.
-Trzeba było wziąć korepetycje od Gorga.-wyszczerzył się z siebie dumny.-blondyna chciała coś powiedzieć, ale brunetka jej przerwała i zaczęła coś krzyczeć na jej włosy o peruce czy coś... zresztą nie ważne. Ona nie chciała o czymś mówić, ale blondi coś wspomniała, że Julia? Chyba tak. Nie chce powiedzieć całej prawdy o śmierci jakiegoś Mattiego. Ona się wściekła uderzyła ją, no a resztę już widziałeś.-wzruszył ramionami, a ja patrzyłem na niego z szokiem.
-Normalnie jak w jakimś kryminale.-skomentowałem i spojrzałem na drzwi które przed chwilą z wielkim hukiem zatrzasnęły się za brunetką.
*Perspektywa Julii*
Wściekła, z wielką ochotą rozryczenia się na środku tego korytarza szybkim krokiem ruszyłam w stronę wyjścia z budynku. Niestety moje szczęście jest przereklamowane i na końcu mojej drogi do zbawienia stanął nie kto inny jak dyrektor tej placówki.
-Panno Skalska dlaczego wychodzi pani w środku zajęć?-spytał tym swoim oficjalnym tonem.
-Po pierwsze wystarczy Julia- uśmiechnęłam się- po drugie miło mi, że pan mnie pamięta, a po trzecie to nudziło mi się więc postanowiłam skrócić sobie zajęcia- wytłumaczyłam.
Mężczyźnie najwyraźniej niezbyt spodobała się moja wypowiedź bo chwycił mnie za ramię i poprowadził pod salę.
-Teraz Julio wrócisz na zajęcia, a zaraz po nich przyjdziesz do mojego gabinetu, zrozumiano?-zaakcentował moje imię.
-Ale ja...-zgromił mnie wzrokiem.-dobra.-mruknęłam wściekła i otworzyłam drzwi mocnym szarpnięciem.
Wszystkie twarze zwróciły się w moją stronę, a moja dwójka idiotów ( czytaj Kamil i Monika) zaczęła się szczerzyć i pokazała dwa kciuki do góry, jakby tego było mało przybili sobie piątkę i zaczęli jeden przez drugiego wołać 'Józek'. Dla jasności Józek to moje drugie ja. Wywróciłam oczami i rozsiadłam się na wolnym miejscu. Na moje nieszczęście ( i jego pewnie też ) wolne było tylko koło pasiaka. Nie zwracając na niego zbytnio uwagi wlepiłam swój wzrok w dyrektora który postanowił nas zaszczycić swoją obecnością na lekcji. Zaczął nawijać o czymś z Gorgem. Siedziałam dłuższą chwilę w bezruchu kiedy poczułam lekkie szturchnięcie w bok, postanowiłam to zignorować, ale ów osobnik nie miał chyba najmniejszego zamiaru odpuścić.
( rozmowa po angielsku- znowu )
-Czego?- warknęłam odwracając się w stronę chłopaka.
Cześć.- uśmiechnął się, a ja spojrzałam na niego jak na idiotę.-Louis jestem.- zrobił jeszcze większego banana wyciągając w moją stronę dłoń.- A ta ślicznotka przede mną to...- przeciągnął.
-Nie wiem spytaj się jej.- odpowiedziałam niechętnie, ale widząc jego wzrok postanowiłam trochę z niego zejść.- Julia jestem.- powiedziałam nie racząc wyciągnąć swojej dłoni w jego kierunku.
-Ładnie. Nie sądziłem, że polki potrafią tak dobrze mówić po Angielsku.- uśmiechnął się.
Czy on nie potrafi nic innego robić jak cieszyć tą swoją facjatę?
-Na coś się przydały te kilkakrotne wyjazdy za granicę.- popatrzyłam na krajobraz rozpościerający się za oknem. Zawsze tak robiłam kiedy przypominały mi się wspólne wyjazdy z Mattym.-No i przy okazji mogłam ponabijać się z mojego brata, któremu nie chciało się nauczyć Angielskiego.- zachichotałam na myśl o tym jak robi z siebie błazna.
-Musiałbym podziękować twojemu bratu.- spojrzałam się na niego dziwnie.- bo dzięki niemu mam teraz możliwość słuchać jak ślicznie się śmiejesz.- nie no super. Jak nigdy tego nie robię tak teraz musiałam spalić soczystego buraka, no ale nikt mi wcześniej nie mówił komplementów, nie licząc oczywiście Michała, ale on tak ma.
-Też mam wiele rzeczy za które chciałabym mu podziękować.- szepnęłam.
-To dlaczego tego nie zrobisz?- usłyszałam jego szept, a w mojej głowie pojawiło się pytanie
Powiedzieć mu?
Nie nie mogę. To by było za dużo, za dużo wspomnień jak na jeden dzień.
-Nie widziałam go od dwóch lat.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-To długo.- zamyślił się. - Wyjechał gdzieś?- usłyszałam kolejne pytanie.
-Można tak powiedzieć.- spuściłam z niego wzrok i wbiłam go w jak bardzo interesujące czubki moich butów.
( polski )
-Dobra. Koniec tych pogaduszek. - Gorg radośnie klasnął w dłonie i spojrzał się na mnie. - Julia zostałabyś na chwilę po zajęciach? Mam do ciebie propozycję.- uśmiechnął się.
-Dyrektor powiedział, że po lekcji mam iść do jego gabinetu.- odparłam z szczerą niechęciom.
-Uzgodniłem to z nim. Dzisiaj ci odpuszcza, więc jak, zostaniesz?- spojrzał się na mnie z nadzieją.
-Ok, niech będzie. Kilka minut nie zwabi.- w duchu skakałam ze szczęścia jak wariatka. Pierwszy raz upiecze mi się wywiadzik na dywaniku.
-To się cieszę, a teraz coś dla wszystkich...-przejechał wzrokiem wszystkie ławki i znowu swój wzrok spoczął na mnie. On się na mnie uwziął czy jak? A może tą jakże ważną sprawą jest to, że on jest jakimś przywódcą anty galaktycznej rasy i ja mam im wyjawić sposób zawładnięcia Ziemią? Sorry nie znam odpowiedzi...- w związku z tym, że jutro jest piątek, a ja w poniedziałek wraz z chłopakami muszę już wracać do Anglii jutro urządzimy sobie dzień naszych idoli. Tylko jest taki szczegół musicie przebrać się za daną osobę. Może to być jakaś sława, bądź osoba, którą cenicie i podziwiacie na co dzień. Jeżeli moglibyście znaleźć jeszcze kilka informacji o niej to byłbym wdzięczny.- kiedy wypowiedział te słowa akurat zadzwonił dzwonek oznajmiający koniec lekcji.- No i mój brat z zespołem wystąpią.- tą część wypowiedzi niestety usłyszałam już tylko ja bo reszta osób była już po za salą.
-A więc tak...- rozpoczął. - usłyszałem od twojego nauczyciela z muzyki no i twoich przyjaciół, że nieźle śpiewasz, no i jutro będzie taka możliwość, że chętni będą mogli zaśpiewać na scenie. Co ty na to?- popatrzył na mnie zachęcająco, a mi zrobiło się tak jakoś dziwnie.
-Zdrajcy.- mruknęłam pod nosem.- To taki żart, prawda? Powiedz, że tak!- zawyłam żałośnie i spojrzałam na niego błagalnie.
-Nie.- odpowiedział krótko.
-Ale nie w sensie, że to nie jest żart, czy nie w sensie, że nie mówisz prawdy?- ja i moja filozofia.
-Pytam się poważnie. Chciałbym sprawdzić jak ci idzie. Mogłabyś przyjść po lekcjach do sali muzycznej? Jak chcesz to zabierz przyjaciół.
-Przyjść mogę, ale to nie znaczy, że się zgadzam.- zaakcentowałam.
-No to jesteśmy umówieni.- klasnął w ręce uśmiechając się radośnie. Nie no, ja się serio pytam. Oni mają jakąś obsesję na punkcie uśmiechania się? Nieważne...

* Koniec zajęć. W sali muzycznej *

-Teraz zobaczymy twoje góry.- powiedział na wpół łysy siwy facet nazywanego potocznie nauczycielem muzyki. Zaczęłam śpiewać tekst jakiejś oklepanej piosenki o miłości jak to jest mi źle bo mnie zostawiłeś, a teraz jestem sama bla, bla, bla...
-Interesujące...- szepnął przy okazji stukając się wskazującym palcem po nosie.
-Dlaczego? Nie sądziłeś, że można aż tak spierdolić tą piosenkę?- w tym momencie Michał szturchnął mnie łokciem w bok na co wyszczerzyłam się jak idiotka. Ej! To jest fajne! Chyba załapałam o co chodzi z tym całym uśmiechaniem. To fajna gimnastyka twarzy.
-Niemożliwe staje się możliwe.- powiedział donośnie jak jakiś znawca Kamil.
-Idiot, idiot  everywhere.- szepnęła pod nosem Monika.
-Słyszałem!-uuuu ktoś nam się tutaj zdenerwował.
-Spokój.- siwek- od teraz będę go tak nazywać- westchnął teatralnie i przetarł twarz dłonią.

* Po dłużącej się w nieskończoność próbie mojego wokalu *

Moim zdaniem ta ''próba'' była... długa. Tak... ja mistrz opisu, brawa proszę!
Ale pomijając fakt, że od dobrych trzydziestu minut zaczyna mi odwalać i był moment, w którym prawie, PRAWIE dotknęłam łysiny siwka. No i można- tak tylko teoretycznie- stwierdzić, że wypiłam pięć puszek pepsi, a teraz strasznie chce mi się siku. Boże! Czuję się jakbym zaraz miała wybuchnąć!
-Ej...- szepnęłam.
-Co jest?- spytali chórkiem.
-Chce mi się siku.- wypaliłam. Monika strzeliła face palm, Michał walnął sobie z otwartej ręki w czoło, a Kamil? On... no właśnie sama nie wiem co on robi. Ma minę jakby zaraz miał się rozpłakać i jednocześnie porzygać i siedzi na drabinie przytulając do siebie jakiegoś gigantycznego różowego misia powtarzając co chwile ''nikomu cię nie oddam''. Super. Bo po co mi normalni przyjaciele z normalnymi zainteresowaniami.
-A tak zupełnie z innej beczki.- wtrącił Gorg.- wystąpisz w Sobotę?- teraz powinno być tak jak w tych wszystkich show typu mam talent kiedy przychodzi moment dowiedzenia się czy przechodzisz dalej czy nie to całe ''bicie serca'', które zawsze jeszcze bardziej podnosi mi ciśnienie.
-Zgoda.- odpowiedziałam bez większego wahania.
_________________________________________________________________________________

Kolejny rozdział.
Mam nadzieję, że się podoba i... nie chciałam tego robić bo, po prostu nie. Postanowiłam jednak, że następny rozdział pojawi się dopiero gdy pod tym postem znajdą się minimum dwa komentarze. To nie dużo, ale daje mocnego kopa w dupę, a mi to jest na prawdę potrzebne żeby zmotywować się do pisania kolejnych rozdziałów.
Pa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz