poniedziałek, 28 kwietnia 2014

1. ,,Ja tam byłam i widziałam to wszystko czego tak bardzo się boisz...''

Obudziłam się równo z budzikiem. Zwlekłam się z łóżka i skierowałam w stronę szafy. Wyjęłam z niej zaplanowany wczorajszego wieczoru zestaw i powędrowałam wraz z nim do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Wychodząc z kabiny potknęłam się o jej próg i upadłam jak długa na płytki. Jęknęłam z bólu który przeszył moje ciało i uniemożliwił wstanie z podłogi. Podniosłam z trudem głowę zauważając rurkę na ręczniki. Chwyciłam się jej i powoli uniosłam na równe nogi. Odetchnęłam z ulgą kiedy okazało się, że mam jedynie parę siniaków. Umalowałam mocno oczy i przejechałam usta czarną szminką, ubrałam przygotowany zestaw i wyciągnęłam ze szkatułki kilka bransoletek i mój ukochany srebrny łańcuszek, który dla bezpieczeństwa schowałam pod bluzką. Szybko wyszłam z łazienki i zeszłam schodami na parter kierując się do kuchni.
                                        Strój Julii

Spojrzałam na kuchenny zegar. Zadowolona z tego, że tak szybko się uwinęłam postanowiłam pooglądać poranne wiadomości przy misce moich ulubionych kukurydzianych płatków. Wyciągnęłam miskę z górnej szafki. Nasypałam do nich moje śniadanie i zalałam je mlekiem.
-A ty znowu te płatki. Zjadłabyś czasem coś innego.-powiedziała zaspanym głosem Monika schodząc ze schodów.
-Ale może ja nie chcę. No bo spójrz tylko-w tej chwili nabrałam za łyżkę jednego płatka i pokazałam go przyjaciółce- taki mały, niewinny płatek, a jest taki dobry, mało tuczący i mogę się nimi najeść.
-Jak chcesz, ale to nie ja będę później jeździć po szpitalach bo rano jem tylko płatki z mlekiem, a później nic, ewentualnie jabłko pod pretekstem, że popołudniu jestem w szkole, a wieczorem w pracy!-powiedziała zirytowana
-Ja nie mogę się obżerać no bo spójrz widziałaś kiedyś grubą modelkę w tym rodzaju pokazach co ja występuję?- posłałam jej pytające spojrzenie jednocześnie wpychając sobie do buzi sporą porcję śniadania.
- Obżerać się, a jeść normalne i zbilansowane posiłki to dwie różne rzeczy!- oj, ktoś się chyba nam nie wyspał.
-No weź się nie obrażaj. Po prostu w pracy nie ma kiedy i gdzie coś zjeść, a w szkole jak są przerwy to chodzę pomagać w wolontariacie.-powiedziałam skruszonym głosem.
-A ty wiesz co?-jej wyraz twarzy momentalnie złagodniał .
-No co?-spytałam z widocznym zainteresowaniem.
-Ja w tej twojej pracy kiedyś byłam. Pamiętasz? Jak zapomniałaś tych papierów.-pokiwałam twierdząco głową.-i widziałam tam bufet!-powiedziała z irytacją.
-No bo on tam jest tylko nie dla modelek tylko tych wszystkich menadżerów i w ogóle.- no co za baba! Z nią to nie idzie nawet normalnie porozmawiać...-A jeszcze mam szczęście kiedy chociaż dostaję te dwie minuty przerwy.- powiedziałam siadając na kanapie.-A ty się lepiej pośpiesz bo spójrz która jest godzina, a o 9:00 zaczynają się zajęcia.- wyśledziłam wzrokiem zegar na bocznej ścianie kuchennej.
-O cholera! Mam tylko pół godziny!-wrzasnęła i zaczęła biegać po kuchni żeby znaleźć coś odpowiedniego na śniadanie.
-Ty idź się ubierz, a ja ci zrobię kanapkę, ok?-zaproponowałam uśmiechając się wesoło. Co jak co, ale gotowanie to mój żywioł.
-Dzięki, jesteś wspaniała, kocham cię!-powiedziała kierując się na schody.
-tak, tak ja ciebie też.-odpowiedziałam śmiejąc się pod nosem.
-Z sałatą proszę. Zrobisz?-spytała na odchodne.
-Zrobię, zrobię.-uśmiechnęłam się i wzięłam się za robienie posiłku. Po paru minutach kanapka była gotowa i czekała w mojej dłoni.-Gotowe!-krzyknęłam, a po chwili jedzenie znalazło się w rękach naszego głodomorka. Poszłam do garderoby żeby znaleźć moje buty. Znalazłam je na najniższej półce ( co jest dziwne bo pamiętam, że rzuciłam je w kąt koło mojej torby ). Chwyciłam do ręki plecak i wybiegłam do salonu gdzie czekała już Monika.-Dalej, dalej! Wio do samochodu!-poganiałam wpatrzoną w lustro przyjaciółkę. Wybiegłam z domu po drodze chwytając telefon, klucze od samochodu i portfel. Wszystko oprócz kluczy wrzuciłam do torby i pobiegłam w stronę samochodu. Za mną biegła już Monia zakluczyła tylko jeszcze drzwi od domu.-Wskakuj!-rozkazałam i przekręciłam kluczyk w stacyjce.

~*~

-Rekord!-krzyknęłam parkując na wolnym miejscu przed szkołą.
-Tak, tak ale teraz lepiej się pospiesz, bo chyba znasz panią Lerską. Jak nie stoisz pięć minut przed dzwonkiem przy klasie to pała gwarantowana.-powiedziała jednocześnie szukając torby na tylnym siedzeniu.
-Wiem...zwłaszcza, że ja jej już parę razy podpadłam...-powiedziałam robiąc smutną minkę-podasz mi plecak?- wyciągnęłam w jej stronę rękę czekając na moją własność.
-Trzymaj.-powiedziała rzucając  mi przedmiot.
-Kamil! Cześć!-krzyknęłam jednocześnie machając do przechodzącego chłopaka.
-O hej dziewczyny. Co tak wcześnie?-zrobił dziwną minę.
-No wiesz rok szkolny powoli dobiega końca, a ja nie chcę narażać się tej całej babce od matmy.-przewróciłam oczami na co on tylko się uśmiechnął.-no i z czego się tak cieszysz?-powiedziałam wychodząc z auta i wyciągając ramiona do naszego powitalnego przytulasa.
-To wy nic nie wiecie?-zrobiłam minę w stylu ,,ale co?''-Lerska jest na chorobowym. W zamian za to jakiś facet przyleciał z Irlandii i będzie nam robił o niej wykład.-wzruszył ramionami i kontynuował-nazywa się Gorg Horun czy jakoś tak...-podrapał się po głowie.
-Gorg Horan?-wyszczerzyłam gały.- Kamil ty cioto! Michał gdzieś tu jest...-rozejrzałam się dookoła.
-Szuka czegoś w samochodzie, a co?-zdziwił się zmianą tematu.
-Uuu... nowa parka się tutaj nam szykuje!-wtrąciła się Monika.
-Hahaha.- zaśmiałam się sarkastycznie.-Ty lepiej wysiadaj z tego samochodu bo zaraz cię tu zostawię i tyle będziesz miała.-wytknęłam jej język na co wypakowała się z pojazdu i stanęła obok mnie.-No więc chodzi o to, że ten cały Gorg. On ma na nazwisko Horan, pochodzi z Irlandii, nie kojarzy ci się nic?-spytałam nadmiernie gestykulując.
-O bosz...-zaciągnął się powietrzem.-to jest TEN Gorg?-prawie krzyknął.
-Zamknij się!-rozkazałam-poczekaj... Mam!-powiedziałam unosząc jeden palec do góry.-Idź do Michała i no nie wiem... powiedz mu że Lerskiej nie ma i nie znaleźli dla nas zastępstwa. Wole nie wiedzieć co by zrobił gdyby dowiedział się, że Hor...-urwałam szybko moją wypowiedź widząc zbliżającego się chłopaka.
-Julaaa!-wrzasnął wskakując mi na plecy i dając buziaka w policzek
-Michaaał!-powtórzyłam ze śmiechem.-Wiesz... Lerska jest na chorobowym, a zastępstwa żadnego nie ma więc... idziemy do parku, po coś do picia, czy na imprezkę?- czas wcielić mój genialny plan w życie.
-Jula może przestała byś kłamać?-oburzył się.
-Ja skąd? Przecież ja nie kłamię ja nawet nie potrafię tego robić...-próbowałam się uwolnić od podejrzeń przyjaciela, niestety bez skutków.
-Z tym to ja się akurat zgodzę nie umiesz kłamać... widziałem kartkę z zastępstwami na drzwiach. Może Lerskiej nie ma, ale jest jakiś Gorg. Nazwisko było zamazane więc nie wiem jak mu tam, ale mniejsza, a ty-wskazał na mnie palcem-nie wymigasz się od kolejnej matmy. A teraz choć.-chwycił mnie pod pachę i zaprowadził do szkoły mimo, że ze wszystkich sił się zapierałam.
No to zaraz się zacznie...
 Aaaa! To przecież Gorg Horan! Ten Gorg Horan! Brat Najsłodszego, najmilszego i najbardziej uroczego blondyna na świecie! Brat Nilla Horana! Aaaa!
Już sobie wyobrażam tą całą akcję Michała. Biega z krzykiem po całym szkolnym korytarzu, ( co się wiąże z ciągiem uwag i nagan w dzienniku ) wskakuje na ławki, nadmiernie gestykuluje i już się boję żeby niczego nie rozwalił. Co oczywiście jest niemożliwe w jego napadzie euforii. Boże! Dlaczego to akurat mnie musiałeś skazać na los tych debili? No dlaczego?!
A mówią, że to ja jestem nienormalna i dziwna, bo ciągle jem marchewki, wydurniam się jak jakiś klaun z cyrku no i... no dobra jestem dziwna, ale lepiej nie widzieć tego całego widowiska tego napaleńca.
Ludzie! To ja jestem dziewczyną, a nie ten oszołom! Dlaczego on wścieka się za tą bandą popaprańców?! Czasami szczerze zastanawiam się nad jego orientacją.
Wolnym krokiem przemierzałam korytarz,a w głowie krążyły mi coraz to nowsze pomysły jakby się wyłamać z tej lekcji.
-Pośpiesz się bo wleczesz się tak,że zaraz nam cała lekcja minie.-jęknął.
-Mam nadzieję.-mruknęłam-A tak w ogóle to co tobie tak zależy,żeby siedzieć na matmie?-spytałam kładąc swój zacny tyłek na ławce-I widzisz nie spóźniliśmy się.-spojrzałam na wyświetlacz telefonu przy okazji ciesząc się  jak idiotka ze zdjęcia psa jadącego na deskorolce, które ustawiłam sobie jako tapetę w moim czerwonym smartphonie.
-Chcę po prostu wiedzieć czy jest gorszy od Lerskiej.-wzruszył ramionami-no jeszcze 5 minut.-usiadł koło mnie,a zaraz pojawiła się ta dwójka.-A wy gdzie byliście?-spojrzał na Monie i Kamila.
-Chyba sam nawet w to nie wierzysz?-spytałam się odwracając głowę w stronę nowo przybyłych.
-A no bo my...ymmm... byliśmy sprawdzić jak ma na nazwisko ten cały Gorg!-odpowiedziała odkrywczo.
-No iii...-powiedział wyczekująco.
-Nie chcieli nam powiedzieć,ponoć to ma być jakaś niespodzianka.-podratował ją Kamil.
-Aaa... chyba,że tak.-wzruszył ramionami i zwrócił się do mnie.-A co ty taka cicha?-spojrzał na mnie podejrzanie.
-Yyy...ja? Nie wydaje ci się,po prostu jestem trochę przejęta tą sesją dzisiaj,w końcu oprócz tej pozostają mi jeszcze dwie i kończy mi się umowa z tą marką, a później miesiąc świętego spokoju.-wyszczerzyłam się.-nie licząc oczywiście tych niektórych poprawek,przy których będę musiała być.-westchnęłam.
-A no tak...-zamyślił się-a później gdzie jedziesz?-spytał po chwili.
-Do Anglii,ale gdzie dokładnie to jeszcze nie wiem ważne,że gdzieś będę mogła wyjechać.-wyszczerzyłam się.-oczywiście jakoś spróbuję dogadać się z organizatorami tego całego wyjazdu i załatwię wam bilety,żebyście mogli lecieć ze mną.-oznajmiłam z uśmiechem.
-Umm... Anglia? Fajnie,a kiedy?-usłyszałam ten znienawidzony przeze mnie głos.
-Nie interesuj się Dorota!-krzyknęłam i mogłabym się założyć,że gdyby była taka możliwość mój wzrok by zabijał.
-Myślisz,że jak będziesz taką pyskatą małpą to ktoś cię polubi? Masz szczęście,że chociaż ta dwójka kretynów i ta idiotka cię nie zostawili! Jestem tylko ciekawa na jak długo? Co? Jak długo jeszcze będą zdolni tak dobrze oszukiwać,zarówno ciebie jak i samych siebie,co? Nie dziwię się,że ten cały Kamil cię zostawił! Kto by wytrzymał z taką suką!-wrzasnęła.-Myślisz,że jak ukryjesz tą całą prawdę o Tomku to nikt się nie dowie?-prychnęła i przybliżyła swoją twarz bliżej mojej.-To się grubo mylisz. Ja tam byłam i widziałam to wszystko czego tak bardzo się boisz  powiedzieć reszcie!Pewnie nawet im nie powiedziałaś całej prawdy,co?! Bo niby po co bo przecież to nic istotnego,że twój...-już nie wyrobiłam przerwałam jej soczystym 'liściem',a w moich oczach momentalnie pojawiły się łzy. W głowie pojawiło się mnóstwo myśli,myśli związanych ze wspomnieniami,o których tak zawzięcie próbowałam zapomnieć.
Gwałtownie wstałam, a ona odsunęła się parę kroków do tyłu.
-Zamknij się rozumiesz?!-krzyknęłam.-Nic o mnie nie wiesz! Nic! I nigdy się nie dowiesz! Nie masz prawa wtrącać się w moje życie! Odpieprz się ode mnie i od nich rozumiesz! A może ten twój utleniacz całkiem uderzył ci do głowy?!-po pomieszczeniu usłyszałam głośne 'uuu'. Nie zwracając na to zbytnio uwagi podeszłam jeszcze bliżej dziewczyny.-Spróbuj komuś tylko o NIM wspomnieć,a mnie popamiętasz. Nie igraj z ogniem bo i tak nie wygrasz.-poczułam czyjąś dłoń na moim nadgarstku,ale błyskawicznie wyrwałam się z uścisku.-nie wtrącaj się!-krzyknęłam nie zwracając uwagi do jakiej osoby się zwróciłam.

*Perspektywa Michała*

Widziałem wściekłość w ich oczach. Zaczęła się ostra wymiana zdań,tylko czekać na pogorszenie sytuacji. Nie chcąc czekać na najgorsze złapałem za nadgarstek Julii. Niestety wyrwała się z mojego uścisku,a w odpowiedzi usłyszałem wyłącznie,żebym się nie wtrącał. Posłuchał bym,gdyby mi na niej nie zależało,ale było inaczej. Nie chciałem,żeby powiedziała o kilka słów za dużo,więc wstałem i złapałem ją za ramię obracając ją przodem do mnie.
-Jula uspokój się! Zanim powiesz o kilka słów za dużo! Nie warto tracić na nią czasu, choć.-wskazałem na 'naszą' ławkę stojącą w kącie korytarza.
-Nie wiem o co tu poszło,ale dla ciebie wielkie gratulacje,że potrafiłeś skończyć ich kłótnie zanim nie zmieniło by się to w coś poważniejszego.-usłyszałem za sobą nie typowy męski akcent, odwróciłem się i momentalnie zesztywniałem. Przecież to był Gorg Horan we własnej osobie. Stałem jak jakiś pień i gapiłem się na ów osobnika,a ten tylko się do mnie uśmiechnął i skierował się do drzwi,żeby później jak gdyby nigdy nic je otworzyć.
-To z nim mamy zastępstwo za Lerską?-wyszeptałem do dziewczyny,którą nadal obejmowałem ramieniem.
-Noo... tak.-powiedziała równie cicho i spojrzała na mnie nie pewnie.
-I ty o tym wszystkim wiedziałaś?-zadałem kolejne pytanie na które doskonale znałem odpowiedź widząc jej zaczerwienione policzki.-Ok nie ważne,a teraz choć wytłumaczysz mi wszystko potem ok?-pokiwała twierdząco głową, chwytając mnie pod ramię.
Ruszyliśmy równym krokiem w stronę klasy i chyba jako ostatni weszliśmy do jej wnętrza.
_________________________________________________________________________________

Pierwszy rozdział po tak długiej przerwie :)
To miały być trzy rozdziały, ale je połączyłam, no i wyszło coś takiego.
Liczę na wasze komentarze. Następny rozdział w prawdopodobnie w piątek bądź w sobotę. Niestety nie dodam go wcześniej bo w środę mam sprawdzian z historii ( Dlaczego ja no!!!) i do piero później będę miała czas na pisanie.
Do następnego rozdziału ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz